Nie wiem jak Wy, ale ja nie przepadam za wizytami w kinach-molochach. O wiele bardziej lubię zostawić część wypłaty w małym kinie studyjnym z ciekawym repertuarem, podwójnymi siedzeniami i ludzką ceną za bilet, niż w tak zwanym multipleksie serwującym hollywoodzką papkę dla mas. Problem w tym, że aby kupić bilet do takiej Luny czy Wisły, Czytaj więcej
Czytaj całość na Antyweb.pl
Czytaj całość na Antyweb.pl